Recenzja filmu

W lepszym świecie (2010)
Susanne Bier
William Jøhnk Nielsen
Markus Rygaard

Tu biją

Najmocniejsze w filmie są sceny konfrontacji bohaterów ze skrajną sytuacją, w której  nawet najłagodniejsze postaci doprowadzone do ostateczności sięgają po argument siłowy.
Kluczowym zdaniem w nagrodzonym w tym roku Oscarem filmie Susanne Bier są słowa ojca tłumaczącego swoim dorastającym synom, że "Nie można tak po prostu bić ludzi, to nic nie daje". Chwilę wcześniej mężczyzna został spoliczkowany przez draba, który wyglądał na wyznawcę zgoła innych przekonań. Anton nie oddaje uderzenia, przyjmuje kolejny cios. Chłopcy, którzy są świadkami zajścia, zupełnie nie rozumieją tej lekcji. Wbrew intencjom swego rodziciela, uważają, że to właśnie on został pokonany, zbity jak pies, który nie potrafi walczyć o swoje.

To ciekawe, że nawet kilku- i kilkunastoletni bohaterowie "W lepszym świecie" ze znikomym doświadczeniem życiowym, czują, że wygrywa ten, kto uderzy ostatni, kto wykaże się większą siłą, kto wyładuje swoje emocje i zatriumfuje nad drugim człowiekiem. Są przekonani, że zemsta musi być bolesna, inaczej nie przyniesie satysfakcji.

Bohaterami "W lepszym świecie" targają złożone, niejednoznaczne emocje. Zagubieni dorośli –  cierpiący po stracie żony i kompletnie nieumiejący dotrzeć do swojego syna Claus oraz żyjący w separacji Anton i Marianne – nie radzą sobie ze swoim życiem, co odbija się na samopoczuciu ich dzieci, które próbują szukać sprawiedliwości na świecie na własną rękę. Zbuntowany Christian nie może wybaczyć ojcu, że ten pozwolił odejść cierpiącej na raka matce, a rozdarty między miłością do swoich rodziców a poczuciem, że został przez nich skrzywdzony Elias, daje się uwikłać w niebezpieczny plan pełnego nienawiści Christiana. I nie ma wśród nich ani jednej postaci, która znałaby sposób na rozwiązanie przytłaczających problemów. Błędy popełniają tutaj wszyscy.

Film Bier porusza sporo ważnych kwestii dotyczących relacji międzyludzkich, ale najmocniejsze są w nim sceny konfrontacji bohaterów ze skrajną sytuacją, w której  nawet najłagodniejsze postaci doprowadzone do ostateczności sięgają po argument siłowy. Czy to znaczy, że Bier chce powiedzieć, że przemoc jest nieodłącznym elementem naszej natury? Wydaje się, że potwierdzeniu tego przekonania służą też wstawki z afrykańskiej placówki medycznej, gdzie Anton jako lekarz musi zweryfikować swoją pacyfistyczną wizję świata. Co prawda, wątek ten wydaje się wydumany i został przedstawiony powierzchownie. Mimo tego wrażliwych widzów z całą pewnością poruszą konflikty wewnętrzne targające pokojowo usposobionym Antonem, którego uderza bezwzględność lokalnego despoty. Natychmiast pojawia się dość banalna, a jednak prawdziwa konkluzja, że przemoc stłumiona przemocą odpowie przemocą. I tak – póki świat stoi.

"W lepszym świecie" – być może ze względu na zbyt wygórowane ambicje Bier, by zarysować szeroki kontekst opowiedzianej historii – nie uchronił się przed narracyjnymi potknięciami. Mimo tego jej film bije po twarzy i psuje tępe samozadowolenie.
1 10
Moja ocena:
8
Absolwentka Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie ukończyła specjalizację edytorsko-wydawniczą. Redaktorka Filmwebu z długoletnim stażem. Aktualnie także doktorantka w Instytucie... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W swoim obrazie "W lepszym świecie" (zdobywcy tegorocznego Złotego Globu i Oscara za najlepszy film... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones